Wysłany: Sob 13:45, 13 Maj 2006
Temat postu:
Jeden z moich ulubionych kawałów
Pewna pani wybrala sie do Afryki na safari i zabrala ze sobą swojego pupila - pudelka. W trakcie wyprawy piesek wypadl z jeepa, czego nikt nie zauwazyl.
Biegl za samochodem, biegl, biegl... ale nie dogonil.
Nagle slyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka dostrzega zblizającego się lamparta.
Zadrzal ze strachu, przed oczami przelecialo mu cale zycie. Wtem jednak patrzy, a kawalek dalej w trawie lezą jakieś poobgryzane szczątki.
- "Moze nie wszystko stracone" - myśli pudelek i dopada do padliny.
Lampart wylazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś dziwaczny maly stwór coś zajada, ciamka, mlaska. Lampart juz - juz ma na niego skoczyc, ale slyszy jak stwór mruczy do siebie:
- Mmmm... jaki smaczny ten lampart... rarytas... miesko palce lizac... a kosteczki - co za rozkosz....
Lampart przerazil sie i dal nura w krzaki.
- Cale szczeście, ze mnie nie widzial ten maly diabel, bo zezarlby mnie jak dwa razy dwa - myśli uciekając.
Pudelek odetchnąl, ale zauwazyl, ze na drzewie siedzi malpa, która najwyraźniej obserwowala calą sytuacje, bo mine ma zdziwioną. Nagle malpa puszcza sie biegiem za lampartem i wrzeszczy.
- Oj, niedobrze" - myśli pudelek. - Ta cholerna malpa wszystko mu
wygada - co robic?
Malpa faktycznie dopada lamparta i opowiada mu, jak to zostal wystrychniety na dudka. Lampart wnerwil sie strasznie. Kazal malpie wsiąść mu na grzbiet i wrócic ze sobą na polanke, zeby byla świadkiem tego, jak rozprawi sie z tym stworem. Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie, dlubie w zebach pazurem i gada do siebie:
- Gdzie do cholery ta malpa? Wyslalem ją po kolejnego lamparta, a ta cholera, nie wraca i nie wraca...