Dzisiaj jest rocznica zakończenia II wojny światowej. Nie jestem w stanie tamtego czasu wymazać ze swojej pamięci, podobnie jak i tego, który nastał po 8.V.1945. Tułaczy los wiodłam przez dziesiątki lat toteż skutki wojny po dzień dzisiejszy są dla mnie bardzo bolesne...
O to wiersz napisany w dorosłym życiu
Opowieści Babuni
( wspomnienia z 1944/1945 roku)
Cóż na Lwowskiej się stało, ze tak niebo zszarzało,
posmutniało i jakoś wyblakło?
Teraz pusto i nudno, że wytrzymać aż trudno,
gdy tu cioci wesołej zabrakło
Już Warszawę rzuciła,do swej Mamy wróciła.,
w Nowym Targu w „schulamcie” pracuje
i w niemieckim języku spraw załatwia bez liku,
w wolnym czasie na pewno flirtuje.
Zamilkł nam jej śmiech zdrowy, także dzwonek „frontowy”
- jedno długie, dwa krótkie dzwonienia,
po obiedzie siedzimy, obie z wnusią marzymy
aby znów zawitała Genia
Wspominamy więc chwile, co płynęły nam mile
z ”pchłą szachrajką”- tak przez nas nazwaną.
W domu tylko my obie, dziadzio poszedł gdzieś sobie,
na Geniuchnę czekamy kochaną.
Nagle obie patrzymy- w kątku ciocię widzimy,
jakby żywą – tam właśnie spoczęła
Na maleńkiej kanapie, gdzie pluszowy pies chrapie,
na kolana dziewczynka się wspięła.
I przymila się mała, aby ciocia śpiewała
jedną, dwie Fogga piosnki liryczne.
Oczy cioci migoczą bowiem śpiewa ochoczo
jego wszystkie piosenki prześliczne
Tę o „Tomku” zabawną, o„bujaniu” – też dawną,
ze Babunię wspomnienie przenika.
Głos cichutko rozbrzmiewa, ciocia śpiewa i śpiewa
w rytmach tanga, fokstrota, walczyka.
Ku rozpaczy dziecinki, Babci i z pluszu psinki
nagle śpiew ktoś znienacka ucisza.
zza kanapy, z kąteczka tam, gdzie leży laleczka,
słychać szept: „policyjna godzina”
Coś się jednak uśmiecha, a to wnuczki pociecha -
czarny kotek, pamiątka od cioci.
W kąt kanapki wciśnięte obie strachem przejęte
rozmyślają o cioci dobroci
Rozmyślały miesiące w samotności i drżące,
wokół pełno powstańczych barykad.
Wnet wygnane z Warszawy z plecakami, bez strawy
żywot smutnych tułaczy im przypadł
Wędrowały przez Pruszków, rzadko spały na łóżku,
aż przez tydzień w Radomsku mieszkały,
na ulicy Sławkowskiej, u rodziny krakowskiej,
jedną noc tam zaledwie zostały.
Potem było Podhale, śniegi, mrozy i stale
myśl, by szybko skończyła się wojna.
I nastała ta chwila. znów się wnusia przymila,
bo Babunia jest wreszcie spokojna.
Teraz myślą, jak wracać, jaka będzie jej praca
i gdzie kąt własny znajdą dla siebie.
Gdzie zamieszka dziecinka, babcia ciocia i psinka
i czy będzie im dobrze - nikt nie wie
Ewa Willaume-Pielka