Wysłany: Śro 0:47, 01 Mar 2006
Temat postu:
Dzisaj przez naszą kurpiowską wieś przetoczyła się fala poprzebieranych dzieciaków, które powtarzały: "my jesteśmy zapusty, zapusty, nie lubimy kapusty, kapusty, tylko pieniążki do każdej rączki", czy coś takiego .
Mieszakm na wsi już pięć lat i co roku na ostatki jest podobnie. Lubię posłuchać co mają "zapustnicy" do zaprezentowania, zapraszam więc do domu całą ferajnę i ... ciągle się rozczarowuję. Trochę. Dzieci mówią wierszyki, które znają ze szkoły, czasami śpiewają przeboje z MTV lub udają jakiś break dance. Czasami opowiadają kawały - najczęściej muszę udawać, że mnie te kawały bawią. Ciągle proszę je, aby następnym razem, za rok, przyszły do mnie z bardziej tradycyjnym, tutejszym repertuarem. Podaję nawet pomysł wypytania starszych z rodziny, nauczycieli lub pani bibliotekarki czy też przeszukanie internetu w celu dodania odrobiny folkoloru do programu. Niestety, nic się nie zmienia. Tradycja ginie w narodzie.
Dzisiaj jedna z grup, bo było tych "zapustników" dzisiaj chyba około dwunastu osób, opowiadała nawet kawały polityczne. Zacytuję jeden z nich. "Jakie jest najmniejsze i najbrzydsze państwo świata? " padło pytanie. Zanim się zastanowiłam i w myśli przejrzałam atlas świata, otrzymałam odpowiedź:" państwo Kaczyńscy!".
Zdziwiło mnie to, bo wiem, że nasza wieś głosowała na Kaczyńskiego gromadnie, a tu taki kawał z ust malucha.
Za występ - oprócz cukierków, obdarowałam wszystkie dzieciaki monetami, które zbierałam od tygodnia, aby nie zostać bez "drobnych", jak mi się kiedyś zdarzyło (obdarowałam je wtedy papierkowymi i bardzo drogo to wyszło).
Nie będę czekała na nastęny rok, aż dzieciaki coś znajdą i zaprezentują; postanowiłam sama zapoznać się z kurpiowskimi zwyczajami na ostatki, na "zapusty". Muszę tylko poszukać odpowiedniego żródła. I kto wie, może sama pójdę od chaty do chaty,