Znów zapukała do mojego okna bezsenność...
Teraz jestem jak nakręcona mam masę energii
taki stan maniakalny ale bez podwyższonego nastroju
ale zaraz organizm zacznie bić na alarm
Muszę wykorzystać ten czas póki mam możliwość
bo niedługo nie będę w stanie zrobić nic
Wysoko postawiłaś sobie poprzeczkę Feniks.
Jestem pewna, że zdobędziesz wszystko o co tylko chcesz grać.
Zastanawiam się czy marzenia nie są tym co sprawia, że jesteśmy.
Gdy ich brakuje przestajemy chcieć, wszystko staje się nieważne.
Stajemy się cieniem nieistnienia.
A czasami marzenia sprawiają że sami pogrążamy się w ciemności.
Lubię cisze późnej nocy
już tylko w moim oknie pali się światło
spokój i niesłychana Samotność.
Głowę mam wypchaną selfobiektami internalizacjami transmutujacymi introjekacjami inkorporatywnymi
trzeba będzie jakoś doczekać do rana
Zostawię Wam na stoliku gorącą kawę w termosie
jak wstaniecie będzie jeszcze ciepła
Kawa to był wspaniały pomysł.
Uwielbiam ciszę.
Bez spoglądania na zegarek, wykonywanie zadania gdy nikt nie może przerwać myśli.
Sam na sam z wyzwaniem gdy wszystko zależy wyłącznie od nas.
Nie czuję wtedy samotności.
Wczoraj w nocy wzywana byłam do pracy
potem ksiązki i nauka i nagle stał się następny ranek
Kawa to doskonały pomysł- muszę się jakoś ocucić. Dziwne są te filiżanki knajpiane, ta którą zostawiłaś wczoraj wieczorem Senanto jest jeszcze ciepła.
Nefretiti trzymam kciuki
Gdyby sen do fenksa chciał przyjść dawno już leżałby z głową w poduszce
ale nie chce
a coś z długimi godzinami cienia i ciszy
z godzinami zagubionego snu zrobić trzeba.
Nie zagrzeb się w dokumentacji Senanto i zajrzyj na kawę
albo na gorące mleko
Jeśli pieniądze nie są psie kolokwialnie mówiąc to i praca przyjemna być może.
Jeżeli uda mi sie dotrwać do poniedziałku
zdobyć się na odwagę wejśc do pewnej sali strasznej
i odpowiedzieć na kilka pytań
to i moje dochody wzrosną
i kolejny kawałek papieru z pompatycznie zapisanymi prostymi zdaniami oprawię sobie i na ścianie zawieszę
Kolejny dyplom, jeszcze jeden certyfikat coraz wyżej w hierarchii a przecież to za mało.
To co już zdobyliśmy traci swój urok staje się codziennością a przecież musimy być niezwykli dla siebie.
Musimy udowodnić sobie że jesteśmy wspaniali i niepowtarzalni
Po co musimy sobie udowadniać coś o czym wiemy?!
Myslę sobie że nie wiemy.
Stąd te ciągłe dowody stąd te wojny o których pisałaś w jakimś innym watku.
To wszystko jest śmieszne
jeśli tylko zdobedziemy się na wysiłek i spojrzymy na to z trochę szerszej perspektywy
czym jesteśmy my nasze tragedie i radości nasze certyfikaty poranne kawy i wielkie cele marzenia osiągnięcia
wobec tego co jest czasem i poza czasem...
Patetycznie to brzmi
zawsze ogarnia mnie smutek gdy patrzę w górę na rozgwieżdzone niebo
(co ja ostatnio w takie zadęcie wpadam?)
Ja dla siebie nie lubię walczyć i nie walczę.
Nie interesują mnie materialne rzeczy. Może dlatego że nigdy nie były dla mnie aż takie ważne. Może dlatego, że widziałam wiele mieszkań które całkowicie spłonęły a właściciele zostawali tak jak stali. Może dlatego że mam przed oczami wiekowa panią która po odstaniu długiej kolejki dostała się w końcu do mnie i spokojnym głos powiedziała „ powódź zabrała mi wszystko co zgromadziłam przez całe życie, wszystkie pamiątki, została mi łyżka i talerz, wszystko inne musiałam wyrzucić” . Widok mieszkań po powodzi nie był aż tak dramatyczny jak tych po pożarach.
Tak jak czas wojny żyje w ludziach tamtej epoki tak we mnie jest widok zgliszcz i mieszkań po powodzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach