Wysłany: Pon 21:25, 06 Lut 2006
Temat postu:
Tak ładnie nazywa się ta knajpka.
Nastraja mnie sielsko-anielsko. a ten nastrój kojarzy mi się z wsią, a wieś kojarzy mi się z naturą. Dobrze, że mieszkam teraz blisko niej i mogę obcować z nią na codzień.
Wiele jest plusów mieszkania na wsi.
Kiedy mieszkałam w Warszawie, nie zawsze dostrzegałam piękno natury, nie widziałam wielu drzew i kwiatów, nie spotkałam wielu ptaków ,... może między innymi dlatego, że ich tam nie było, jak na przykład: dzięcioły, czy sójki lub kawki.
Dzisiaj do mojego wiejskiego karmnika przyleciał dzięcioł i wystraszywszy sikorki, podjadał im słoninkę. Za chwilę ustąpił cudownie kolorowo ubarwionej sójce, a ta z koleji odfrunęła na widok czarnych jak smoła wron, kruków, a może gawronów? Jeszcze ich nie rozpoznaję. Czasami do karmnika przylatuje rodzina biało czarnych srok - zawsze pięć. Ale najwięcej jest krzykliwych wróbli i sikorek ubogich, trochę mniej sikorek bagatek. Z powodu mrozów odwiedziło po raz pierwszy nasze podwórko stadko kuropatw. Miałam szczęście zobaczyć je zza firanki, mojego stałego punktu obserwacyjnego.
Zakupiłam dzisiaj od sąsiada kolejny - czwarty wór pszenżyta, bo przybywa mi stołowników jak żadnego roku.
Do dokarmianych przeze mnie zwierząt, oprócz bezpańskich psów i ptaków dołączyłam zające albo inne leśne stworzenia, takie które lubią marchew. Tropy na śniegu w naszym lesie zdradzają zające, ale są i inne ślady. Musze poczytać więcej na ten temat.
Już cały worek marchewki wysypałam w "umówionym" miejscu w ciągu kilku ostatnich mroźnych dni. Bo na naszych Kurpiach wciąż zimno i to bardzo. Dzisiaj w nocy znowu było -20, a tej nocy ma być odrobinę cieplej.... -15. Zobaczymy.
Mam nadzieję, że moje ptaki odwdzięczą mi się latem, zjadając szkodniki z moich drzew owocowych. Liczę na nie.