Najbardziej magiczne miejsca i chwile

Odwiedziłam dziś pewne miejsce
Często mijane w codziennych rajdach przez miasto
mijane ale omijane-
zostało tam kilka marzeń kilka planów
szczypta naiwności
pół kwarty głupoty.

Kawiarenka
W samym sercu miasta.
Kiedy studiowałam wydawała mi się najbardziej magicznym miejscem na ziemi.
Cóż wtedy wydawało mi się także że chodzenie w środku nocy po papierosy do nocnego jest takie...
egzystencjalne.

Kafejka ta miała swój zestaw stałych bywalców.
Regularnie przychodziła tam grupa młodych homoseksualistów w czarnych swetrach.
Zjazd Rycerzy Smętnego Oblicza. Palili tyle że powietrze aż gęte było od dymu. Od progu wiadomo było czy już przyszli czy jeszcze nie.
W latach 90 jakimiś dziwnymi drogami ściągali z Czech absynt. I dyskutowali nad nim o sensie egzystencji.
Były jeszcze dwie bardzo sędziwe Żydówki.
Zakute w czerń od stóp do głów przesiadywały nad kawą całe popołudnia szczepcząc do siebie coś w jidisz.
I wykładowcy uniwersytetu dyskutujący nad czymś zażarcie.
Mieli swój własny kąt.
Kelnerka do ich stolików bez zamówienia przynosiła kawę i szarlotki.
Kalejdoskop zdarzeń uzupełniało kilku artystów
głównie filmowców nałogowo podrywających dziewczyny- chwyt "na sztukę" dziala niemal zawsze.
Jak nie skutkował z jakiś powodów zostawało zawsze nakreślenie delikwentce świetlanej przyszłości gwiazdy filmowej.


Siadywałam w kącie nad odwieczną kawą
i przypatrywałam się chłonełam
cały wielki świat.

Byłam tam dzisiaj
znalazłam pustkę
lokal jakich setki
ani ładny ani brzydki
sterylny
dokładnie wytrzepany z kurzu magii ezoteryki ulotności
lsniący chromem i uśmiechami dlugonogich kelnerek.

Kawę wypiłam dopiero w domu.

$imon miasto moje
to największe z polskich umierających
nawet Kawiarnia umarła

Myślę że takim miejscem może być właśnie to forum... ciekawa jestem co wy o tym sądzicie? czy myślicie podobnie?..