Autor / Wiadomość

Czy warto być odważną/nym ?

Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Nie 10:00, 16 Kwi 2006     Temat postu: Czy warto być odważną/nym ?


Cytat:
Małgorzata Ziębińska
Odwaga

Próbowaliście kiedyś Państwo wyobrazić sobie wieczór poprzedzający dzień, w którym Albert Einstein po raz pierwszy obwieścił światu swoją teorię? Ja niedawno próbowałam. Wyobraziłam sobie człowieka przekonanego o słuszności swoich odkryć, jego dumę i radość ale też zrozumiałam, że musiała mu towarzyszyć niepewność, napięcie, lęk przed tym, co się wydarzy. Dla nas teoria względności to fragment rzeczywistości – poznany i oswojony, dość „oczywista” sprawa a wtedy to była rewolucja w każdym wymiarze. Einstein zaproponował inny sposób widzenia świata i zjawisk, podważył podstawy, zachwiał obowiązującym porządkiem i był tego świadom. Zastanawiałam się czy miał pokusę wycofania się, na ile był mocny, co myślał, co czuł. A co najważniejsze, mimo tego wszystkiego następnego dnia wstał i podjął ryzyko.

W gruncie rzeczy wszyscy czasami stajemy przed podobnymi wyborami w innej skali, bo najczęsciej nie zmieniamy świata, ale w gruncie rzeczy z naszej pesrpektywy to może być bardzo podobne. Świat ludzkich przeżyć bywa zdumiewająco podobny w sprawach tylko pozornie niepodobnych. Czy lęk przed odrzuceniem przez ludzi na którym nam zależy albo, od których wiele zależy jest dla Państwa bardzo odległy? Nie w tym jednak rzecz tak do końca. Chodzi o wyrażanie sprzeciwu wobec rzeczy i spraw zastanych i zakorzenionych. Wielkie odkrycia biorą się właśnie z takiego sprzeciwu! Bez tego nie wyściubilibyśmy nosa z jaskiń. Skądinąd myślę, że wielu z nas tylko korzysta z cudzej niezgody i ciekawości tego co jest poza poznanym i bezpiecznym. Ci nie zostaną liderami, wynalazcami, przywódcami.

Einstein też mógł nie zadawać sobie zbyt wielu pytań, wybierając spokój i bezpieczeństwo.

A czy Państwo zadają sobie czasem takie pytania? Czy patrzycie na otaczającą Was rzeczywistość oczami dziecka, które wciąż zadaje pytanie dlaczego? To naprawdę bywa odświeżające i twórcze, także w drobnych sprawach choć sprawiedliwie trzeba powiedzieć, że to jest trud, na który rzadko i niewielu z nas się zdobywa. Przyjmujemy, że tak jest jak jest bo tak być powinno i tak jest dobrze. Coś uwiera? To trudno. Wolimy pozostać bezpieczni niż narazić się na rozmaite zagrożenia. Nie jest moją intencją zachęcanie do nagłego buntu przeciwko wszystkiemu, mam raczej nadzieję zachęcić Państwa do rozejrzenia się wokół. Warto.Wszelkie zmiany biorą się z niezgody na zastaną rzeczywistość. Zewnętrzne i wewnętrzne, wielkie i małe. Niezgoda to niekoniecznie rewolucyjne barykady, to nie walka z całym światem, jakże często wystarcza posłuchanie siebie i nie zagłuszanie wewnętrznego głosu. Bywa tak, że sprzeciwiamy się temu głosowi zbyt długo i wtedy nasz organizm mówi „dość”: pojawiają się różne fizyczne dolegliwości, nierzadko choroby.

Myślę, że to, czego potrzebujemy, by zadać sobie pytania i nie uciekać przed odpowiedziami - to odwaga. To dość deficytowa wartość. Mało widoczna, bo trudna i wymagająca. Jakże często potrzebuje towarzystwa konsekwencji. A kiedy pojawiają się trudności, kiedy zostajemy sami albo czujemy się jak odmieńcy przychodzą wątpliwości... Dobrze, że się pojawiają, bo zmuszają nas do ciągłej weryfikacji stanowiska – poddane analizie i rozstrzygnięte pozwalają iść do przodu. Wątpliwości to dobrodziejstwo chroniące przed przyjęciem swojej opcji jako jedynie słusznej.

Jeżeli mamy ciekawość dziecka w odniesieniu do tego, co nas otacza i odnajdziemy w sobie odwagę do zadawania pytań, do nie zgadzania się na wszystko, co nas otacza, a pojawiające się wątpliwości przyjmiemy jako dowód własnej uważności to... No właśnie, to co zyskujemy? Moim zdaniem mamy do zyskania wiele: wzmocnienie wewnętrznej siły, poczucie, że mamy wpływ na to, co nas otacza, radość, kiedy wygrywamy, możliwość wyciągania wniosków z porażek. A przede wszystkim dowód, że nie stoimy w miejscu skostniali i sztywni, zrezygnowani. Dajemy sobie szansę na odetchnięcie świeżym podmuchem życia. Spotykamy sie także wciąż na nowo z samym sobą i poznajemy własne możliwości, o których być może nigdy nie przypuszczaliśmy, że w nas są, czy też, o których zapomnieliśmy już dawno, gdzieś pewnie w okolicach młodzieńczych, buntowniczych burz. Kto z nas nie miał wtedy głębokiego przekonania graniczącego z pewnością, że może zmienić świat?

Są sprawy, na które wpływu nie mamy, nie mam co do tego wątpliwości najmniejszych, ale w ostatnim czasie dociera do mnie z mocą, że zbyt często rezygnujemy z tych, na które wpływ mamy. Chciałam dzisiaj Państwa zachęcić do zwrócenia uwagi na te drugie. Jeśli nie można zmienić świata, to z pewnością można siebie i swoją rzeczywistość. To bardzo wiele.

[link widoczny dla zalogowanych]



Zastanawiałam się nad swoją odwagą.
Wiele razy stałam sama walcząc o coś. Pamiętam jak na sali wypełnionej ponad 300 osobami stałam sama przeciwko zwierzchnikowi, jego poplecznikom i szaleńczemu pomysłowi. Byłam przerażona, słowa więzły mi w gardle ale nie odpuściłam. Zawsze będę pamiętać tamtą samotność i bezradność. Nikt nie stanął ze mną pomimo faktu, że sprawa dotyczyła być albo nie być, wszystkich osób zgromadzonych na sali. Szaleńczy pomysł wprowadzono w życie. Straty miasta są olbrzymie.
Teraz po kilkunastu latach utworzono jednostki dokładnie w takiej formie o jakie walczyłam.
Komu potrzebna była moja odwaga jeżeli do niczego nie doprowadziła.
Słowa które słyszę "miałaś rację" to za mało.
Nie wiem czy chciałoby mi się ponownie walczyć.

Może opowiecie o waszych najodważniejszych wystąpieniach?
Zobacz profil autora
delete




Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 19:46, 18 Kwi 2006     Temat postu:


Odwagą można nazwać wiele drobnych uczynków.. dla każdego może oznaczać coś innego..

Gdy patrzę na ludzi ratujących innych .. myślę o ich odwadze..
Gdy widzę wolontariuszy pomagających ludziom chorym na AIDS i inne choroby naszych czasów... myślę o ich odwadze..
Gdy widzę staruszki, dzieciaki żebrzące na ulicach o kawałek chleba... myślę o ich odwadze... bo przecież mogli ukraść, a nie zrobili tego..
Gdy patrzę na młodych ludzi wysiadających z super-wypasionych samochodów, z teczkami papierów pod pachą ale z uśmiechem na twarzy.. myślę o ich odwadze życiowej..
Gdy widzę w końcu biznes-women radzące sobie świetnie zarówno w pracy jak i w domu z dziećmi i rodziną... podziwiam je, za odwgę, że się podjęły..
Gdy spotykam ludzi, którzy po latach wracają do Polski.. opowiadają jak wyjechali za granicę w poszukiwaniu szczęścia... myślę, że to również wymaga odwagi..
Gdy patrzę na ludzi strajkujących, lub sprzeciwiających się własnemu ciemiężeniu i nieszczęściu... myślę o odwadze...
Gdy widzę kilkuletnie dziecko przyznające się przed matką do winy... myślę, że rośnie odważny człowiek...tak niewielu dorosłych potrafi się przyznać do pomyłki...
Gdy widzę, że na imprezie mężczyzna/kobieta potrafi odmówić picia alkoholu- bo prowadzi... myślę również, że jest odważny/a... wiedzą jaka się wiąże z tym odpowiedzialność..

Odważnych ludzi jest wielu..

Nie miałam nigdy tak ważnego wystąpienia, za które mogłabym się nazwać odważną osobą... zawsze jestem tylko sobą, wyrażam własne zdanie- jest to jednak moim małym szczęściem w nieszczęściu... czasy są niestety takie, że wszyscy podlizują się jedynie co wyżej postawionym.. nikt nie słucha..

Myślę Senanto, że zrobiłaś wszystko co w tej sprawie mogłaś zrobić.. dla mnie takie postawienie sprawy śmiało można nazwać odwagą..
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Wto 22:51, 18 Kwi 2006     Temat postu:


Zgadzam sie z Tobą.
Odwaga to pokonanie własnego strachu.
Każda z osób, które wymieniłaś podjęła walkę z własnymi ograniczeniami, z których zdawała sobie sprawę.
To są duże wyzwania i odwaga stawienia im czoła.
Zobacz profil autora
Nefertiti
Moderator



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 15:21, 22 Kwi 2006     Temat postu:


Dla mnie jest odwaga i odwaga jedna drugiej nie równa...
Zawsze bałam się szoły, nauczycieli głośnych odczytów, przepytywania. Kiedyś kiedy po raz kolejny zostałam zignorowana bo miałam odwagę podnieść tylko palec do góry a nie miałam odwagi krzynąć, po rozmowie z mamą cos się zmieniło. Postanowiłam walczyć o odwagę właśnie... Trwało to długo... przeszłam samą siebie kiedy zgłosiłam się jako chętna do prowadzenia wielkiej akademii na zakończenie roku dla 11 klas ósmych. Ja sama na scenie i wielu, wielu obcych zaproszonych ludzi...

To był przełom! Od tego czasu poczułam, że po pirwsze scena jest tym co lubię (chociaż już nie gram), że złapanie kontaktu z publicznościa (to drugie) jest szalenie trudnym zadaniem a na dodatek ja nie mam odwagi a muszę!
Potem były przedstawienia, publiczne czytanie poezji, matura i egazamin na studia.

Cytat:
Odwaga to pokonanie własnego strachu.
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Sob 16:06, 22 Kwi 2006     Temat postu:


Ja boję się egzaminów, wręcz panikuję.
Wczoraj był kolejny, wiedziałam jak się skończy ale bałam się tak, że byłam sztywna ze strachu.
Moi pracodawcy postępują w sposób nietypowy jak na polskie warunki, dbają o uzupełniane wiedzy pracowników wysyłając na szkolenia które kończą się egzaminami. Certyfikat mam ale co strachu się najadłam to moje.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)


 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach