Wysłany: Pon 19:11, 27 Lut 2006
Temat postu:
Podpowiedzano mi kiedyś jak radzić sobie z "dołowym "samopoczuciem. Oczywiście warto najpierw upewnić się, czy nie jest to przypadkiem prawdziwa depresja, bo tę trzeba leczyć inaczej.
Najlepsza na "doła" jest ... dokładność.
W pośpiechu powszedniego dnia nie mamy czasu, ochoty, albo też nie wiemy, jak ważna i pożyteczna może być dla nas dokładość. Kiedy na chybcika pijemy duszkiem kawę, nie zastanawiamy się tak naprawdę, jaki jest jej aromat, kolor, jak cudownie filiżanka grzeja nasze ręce. Kiedy obieramy mandarynkę, też nie myślimy o jej soczystości na przykład, albo skąd się wzięła. I takie tam podobne. Przykłady można mnożyć.
Kiedy jest mi źle, staram się zastosować tę dokładność w zajęciach codziennych. Zwalniam tempo (jeśli jest to możliwe) i zwracam myśli w stronę przedmiotów i czynności, rzadziej ludzi (wtedy staram się uważniej ich słuchać lub uważniej obserwować). Wszystko wykonuję bez pośpiechu, ale z zastanowieniem. Wierzcie mi , naprawdę czuję się wtedy o wiele lepiej.
Sęk w tym, że nie zawsze pamiętam o tej dokładności. Częściej albo miotam się cała w złości, albo zalegam na kanapie wielce nieszczęśliwa.
Raz, kiedy sobie o niej przypomniałam, przesadziłam z tą dokładnością solidnie i przez dwa dni szorowałam garnki do "absolutnego czysta", starając się zapomnieć o problemie. Zdarłam sobie przy tym paznokcie, wszystko inne leżało odłogiem, ale ... mnie się poprawiło!
A więc, dokładność, dokładoność i jeszcze raz dokładność. Tylko wszystko według zwyczaju mędrców wschodu, bez przesady - złoty środek.
A propos dokładności, czy pamiętacie zapach świerzo upieczonego chleba? No, czy to nie poprawia to wam nastroju?