Autor / Wiadomość

Toksyczni nauczyciele

Banshee
Moderator



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 14:34, 10 Lut 2006     Temat postu: Toksyczni nauczyciele


Od wielu lat jestem nauczycielką i, niestety, utwierdzam się w przekonaniu, że większość uczących kompletnie nie nadaje się do tego zawiodu. Dzieci spędzają w szkole coraz więcej czasu, więc ma ona ogromny wpływ na ich psychikę.
Sama bardzo źle wspominam nauczycielkę z klas poczatkowych, która budziła w nas taki strach, że niektórzy płakali przed lekcjami z nią. Jeszcze przez jakiś czas po ukończeniu podstawówki czułam irracjonalny lęk, kiedy ktoś w pobliżu był skropiony perfumami, jakich używała ta kobieta. Przytoczę Wam przykład jej pedagogicznych umiejętności. Na którejś lekcji mówiliśmy o swoich domowych zwierzątkach. Zazdrościłam innym dzieciom, że mają pieski czy kotki, więc przywołałam na pomoc bogatą wyobraźnię i opowiedziałam o nieistniejącym psie. Na wywiadówce przypadkiem sprawa się wydała. Na najbliższej lekcji pani kazała mi wyjść na środek i przeprosić ją i całą klasę za "wstrętne kłamstwo". O tym, jak się wtedy czułam, najlepiej świadczy fakt, że całą historię pamiętam do dziś... Tak samo jak jej wrzaski i wyzwiska...
Z kolei moja córka i jej koleżanki (nb bardzo dobre uczennice) często opowiadały o powszechnym tumiwisizmie nauczycieli w gimnazjum i liceum. O lekceważeniu obowiązków, poprawianiu kartkówek na lekcjach, zadawaniu referatów, których nikt potem nie czytał, tolerowaniu chamstwa i wulgarności, promowaniu cwaniactwa...
A jaką rolę odegrali nauczyciele w Waszym życiu?
Zobacz profil autora
radziu_88




Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grajewo

PostWysłany: Pią 15:41, 10 Lut 2006     Temat postu:


[quote="Banshee]A jaką rolę odegrali nauczyciele w Waszym życiu?[/quote]
To zależy.Ja jako uczeń II kl. liceum ogólnokształącego mam rózne odczucia.Obecnie mam nauczyciela z historii(mój rozszerzony przedmiot),którego uwielbiam-jest to znakomity nauczyciel i wspaniały człowiek,stara się nas czegoś nauczyć,wychować,abyśmy nie popełniali tych samych błędów co inni.Ogólnie musze przyznać,że atmosfera w mojej szkole jest naprawde bardzo dobra,uczniowie z nauczycielami żyją po ,,swojskiemu''.Nikt się tu nie boi zwierzyć nauczycielom i wychowawcom ze swoich problemów,gdyż wiedzą,że zawsze będą mile przyjęci,wysłuchani i nawet jeśli nie otrzymają konkretnej pomocy to na pewno radę.
Z kolei gimnazjum i podstawówka-hmm .wiadomo jak to życie toczy się w podstawówce-beztrosko.Natomiast z gimnazjum mam dość przykre wspomnienia.Nauczyciele próbują na siłe wpajać wiedzę,nie starając sie przy tym jej objaśnić i pomóc uczniom z mniejszymi zdolnościami myślenia i kojarzenia-wiadomo,że nie wszyscy są zdolni.Niesttey również przez taki spósb nauki zupełnie nie rozumiem matematyki-chociaż radze sobie z nią na poziomie 3/4 i umiem rozwiązać zadania są to tylko regułki wyuczone na pamięc,z kótrych niezbyt ,,kapuję''.Również stosunek nauczycieli do uczniów nie był zbyt dobry.Nie interesowało ich życie uczniowskie,ogólnie zycie w szkole.Również faworyzowali uczniów lepszych-ktoś powie,że zawsze tak jest; zgoda,ale w moim gimnazjum to był o naprawde aż nie do uwierzenia co się działo,nauczyciele mieli czas tylko dla ,,orłów'' swoich pupilków natomiast reszte przeciętnych,dobrych,średniaków i gorszych uczniów ,,olewali''.
Na szczęscię ciesze się z wyboru liceum gdyż myślę,że ma kompetentnych nauczycieli i wierze,że szkoła ta pomoże mi w osiągnięciu czegoś w życiu.


pozdrawiam
Zobacz profil autora
Banshee
Moderator



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 18:04, 10 Lut 2006     Temat postu:


Masz szczęście z tym liceum... W moim liczyła się średnia ocen, nie człowiek. Efekt był taki, że po maturze wielu posiadaczy paska na świadectwie zupełnie nie wiedziało, co dalej ze sobą zrobić, w jakim pójść kierunku. Wiele osób pozbawiono poczucia własnej wartości, które potem niełatwo było odzyskać. A na spotkaniu po latach okazało się, że to właśnie średniacy do czegoś doszli!
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Pią 20:47, 10 Lut 2006     Temat postu:


Muszę powiedzieć, że miałam nauczycieli którzy wierzyli we mnie.
Źle napisałam.
Mam nauczycieli, którzy wierzą we mnie cały czas.
Trudno sprostać oczekiwaniom.
W ubiegłym roku spotkałam dyrektorkę średniej szkoły,
która zadała mi pytanie w założeniu którego był sukces.
Pamiętała moje imię i panieńskie nazwisko.
Wierzy we mnie do tej pory od kilkudziesięciu lat Very Happy
Zobacz profil autora
radziu_88




Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grajewo

PostWysłany: Sob 12:09, 11 Lut 2006     Temat postu:


Banshee napisał:
A na spotkaniu po latach okazało się, że to właśnie średniacy do czegoś doszli!


Z pełnym szacunkiem i bez urazy jak coś,ale to zazwyczaj średniacy są bardziej solidnymi uczniami
Razz
Zobacz profil autora
Banshee
Moderator



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 16:26, 11 Lut 2006     Temat postu:


Wiem, sama do nich należałam Wink Poza tym ci, którzy walczyli o paski na świadectwie czesto koncentrowali się tylko na szkolnych przedmiotach i nie mieli czasu na rozwijanie zainteresowań, uzdolnień. Żyli tylko szkołą i potem nie umieli się odnaleźć w nieszkolnej rzeczywistości. Dlatego jestem przeciwna śrubowaniu poziomu w ten sposób - jak uczeń jest świetnym matematykiem, to niechże sobie ma gorsze oceny z przedmiotów humanistycznych i na odwrót. Tymczasem są licea, w których nawet z kompletnych michałków trzeba mieć bdb, żeby nie psuć wizerunku szkoły...
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Sob 16:48, 11 Lut 2006     Temat postu:


Najzabawniejsze jest to ze wiedza zdobywana w szkole i na studiach
ma się nijak do wiedzy, która jest potrzebna do sprawnego funkcjonowania
w firmach, gdzie wykorzystuje się informacje zdobywane poprzez doświadczenie.
Podstawy wiedzy z uczelni ale tylko podstawy.
Zobacz profil autora
Feniks
Moderator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: miasto feniksów

PostWysłany: Pią 22:06, 17 Lut 2006     Temat postu:


Ja już się na nauczycieli wystarczająco naplułam
jad mi spływa jak o nich myslę
i ta nienawiść może Was w koncu zmęczyć.

Opowiem zatem o wyjątku jednym jedynym jaki spotkałam.
Wyjątkiem tym jest moja Polonistka z liceum.
W szkole obłędu gdzie ludzie na fizyce mdleli ze strachu pod tablicą w liceum szkołą spadochroniarzy nazywanym (to ze względu na ilość samobójstw) w szkole terroru i strachu uczyła młoda dziewczyna prawdziwa humanistka która nie chciała wbić do głowy swym uczniom kiedy dokładnie zaczął a kiedy skonczył się romatyzm
ale chciała pokazać im piękno literatury
może nawet zarazić swoją miłością do niej.
Nie wychowywała nie straszyła
nie stawiała chętnie jedynek
siadała na ławce zamiast na katedrze
i pięknie nam opowiadała
nie że Słowacki wielkim poetą był
zupełnie nie
raczej cieszyła się i zachęcała aby ktoś zaryzykował sąd że nie był i sprobował opinię tą dysktować.
Nie wydzierała się
a na lekcji była cisza jak makiem zasiał
Ona postawiła na szali całą swoją osobowość- dawała nam siebie zamiast programu nauczania
Podczas omawiania Ferdydurke odstawiła teatrzyk przyniosła wiadro z wodą i zaczęła myć nogi- by udowodnic nam że forma jednak jest potrzebna
przy innej okazji tańczyła z choinką.
Nie było w niej grama przymusu zamknięcia sztywnosci głupoty tandety intelektualnej i totalnego braku wrażliwosci jaką prezentuje niewiarygodna większość polskich nauczycieli.
Gdy nie wiedziała uczciwie mówiła- nie wiem
poszukajmy odpowiedzi wspólnie.

Mam zaciągnięty wobec Niej ogromny dług wdzięczności
nastolatka w dziwnych ciuchach i niesamowitych uczesaniach wychodząca przez okno z lekcji matematyki
głosząca ryzykowne poglady
co gorsza nie wstydząca się ich
na tyle inteligentna aby widzieć niedouczenie i kalectwo emocjonalne grona pedagogicznego do tej szkoły raczej nie pasowała.
Tylko dzięki Niej zostałam dopuszczona do matury
- zabawne
zdałam na samych piątkach.

Szkołę szczęśliwie skończłam
a z relacji Nauczycielka- uczennica (choć nie wiem czy kiedykolwiek dokładnie takie nas łączyły- może lepiej nazwać je- wspólnictwo) zostały relacje przyjacielskie
jestem ciocią Jej synka
i korzystam wciąż z Jej mądrości życzliwości i wsparcia.
Teraz już nie uczy
może i lepiej
w horrorze jakim jest szkoła łatwo możnaby zatracić wrażliwość
nawet tak głęboka jak ta którą Ona dysponuje
a z drugiej strony żal mi
serdecznie żal mi uczniów tej szkoły
bo wiem jak tam jest
i wiem ze gdyby nie bezpieczny azyl na lekcjach polskiego
i gdyby nie ta życzliwość pomoc i pasja
sama w tej szkole bym nie wytrzymała
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)


 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach