Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 92 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pon 19:36, 20 Mar 2006
Temat postu: "Abelard i Heloiza" - mp3
Jeszcze jeden temat "z dawnych epok", tym razem autorska kompozycja inspirowana historia tytułowych kochanków.
[link widoczny dla zalogowanych]
Starałem sie oddać "ducha" epoki, choć nie mam muzykologicznego wykształcenia. Jak mnie poinformowali biegli w temacie - podobno momentami mi się to nawet udało.
Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 92 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
Wysłany: Sob 18:41, 25 Mar 2006
Temat postu:
Bardzo dziękuję.
Tak naprawdę to zainspirowała mnie historia jako taka. Spośród tych "znanych", chyba najtragiczniejsza.
Nawet przysiadłem sobie niegdyś przy ich wspólnym grobie - to takie uczucie z tych, kiedy wydaje nam się że dotykamy historii.
Czysta metafizyka...
Średniowiecze jest niesamowite, dlatego tak się cieszę, że mieszkam w Krakowie i czasem mogę dotknąć przeszłości...
Czy mogę Ci podrzucić jako inspirację mój ulubiony obraz?
$imon
Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 92 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
Wysłany: Sob 22:24, 25 Mar 2006
Temat postu:
Banshee napisał:
Średniowiecze jest niesamowite, dlatego tak się cieszę, że mieszkam w Krakowie i czasem mogę dotknąć przeszłości...
Czy mogę Ci podrzucić jako inspirację mój ulubiony obraz?
O tak - uwielbiam Kraków. Zawsze, nawet kiedy jestem przejazdem, staram się trochę łyknąć tej atmosfery. Niestety - żadnej rodziny na miejscu, więc to krótkie wizyty.
Obraz w moich klimatach. Poproszę jednak o jakiś opis doń.
Z ispiracją jak z miłością: nigdy nie wiadomo na jakim wsiądzie przystanku. I zawsze PRZYCHODZI SAMA, to ona mnie znajduje, a nie ja ją. Więc nie mogę obiecać, że najdzie mnie w związku z pięknym obrazem... Ale kto wie, wie...
Jest to obraz The Lady of Shallot Johna Williama Waterhouse'a, inpirowany utworem Alfreda Tennysona.
Tytułowa dama padła ofiara klątwy - pod groźba śmierci nie mogła opuścić wyspy Shallot. Otaczający ją świat oglądała tylko w lustrze zawieszonym naprzeciw okna wieży. Wiodła spokojne i jałowe życie, pracując przy krosnach, aż do dnia, gdy w lustrze ujrzała Lancelota. Po raz pierwszy ośmieliła się spojrzeć w okno i zakochała się bez pamieci w pięknym rycerzu.
Miłość pokonała lęk przed śmiercią - pani z Shallot postanowiła porzucić swą samotnię i udać się do Camelot. Nie powstrzymał jej nawet złowróżbny znak - lustro, które pękło, gdy opuszczała zamek.
Na brzegu znalazła łódź, wsiadła do niej, a na burcie wypisała swoje imię. W miarę zbliżania sie do Camelot jej siły gasły i kiedy pojawiły się pierwsze zabudowania - pani umarła...
Łódź z jej ciałem zatrzymała się przy brzegu, gdzie zebrał się tłum ciekawskich. Przybył także Lancelot, by ze smutkiem podziwiać urodę zmarłej nieznajomej.
$imon
Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 92 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
Wysłany: Wto 22:36, 28 Mar 2006
Temat postu:
Banshee napisał:
Przybył także Lancelot, by ze smutkiem podziwiać urodę zmarłej nieznajomej.
No, ja bym z tą uroda nie przesadzał - sądząc "po obrazie"...
A poważnie mówiąc - teraz obraz wpisał sie w jakiś kontekst.
Lubie taką konwencję - w malarstwie cenię sobie realizm (w znaczeniu projekcji rzeczywistości, nie prawdopodobieństwa przedstawionych faktów). Żadne tam kubistycznopodobne papraniny.
Dlatego "poczulem" ten obraz.
Poczułam się lepiej - do tej pory najczęściej słyszałam, że realizm to przeżytek, a obrazy prerafaelitów balansują na granicy kiczu... Jeśli tak, to LUBIĘ KICZ!
Vasya2543
Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach