Wysłany: Sob 0:22, 01 Kwi 2006
Temat postu:
Pewnie się zdziwisz, ale spotykałem się już wielokrotnie z niewiedza świata na temat Sapkowskiego. Ba! Jeden z moich byłych uczniów zdawał maturę i chciał jako "swój" temat przedstawić właśnie twórczość Sapkowskiego w jakimśtam kontekście. Uczyła go już wtedy moja koleżanka po fachu i na pierwszych konsultacjach zapytała go: "A kto to jest?"
Co do Twych pytań.
Odpowiedź pozwolę sobie rozpocząć również pytaniem: Czytałaś obu panów? Całą - jak to się błędnie mniema, bo to wcale nie trylogia - Trylogię Tolkiena i Pięcioksiąg Sapkowskiego?
Obaj tak różnią sie umiejetnościami warsztatowymi, jak Michael Jordan z prezydenten (tfu!) Kaczorem zdolnością do gry w koszykówkę.
Tolkien ma bardzo duże problemy z kreowaniem świata przedstawionego, budowaniem postaci, gubi się w wątkach, rozwodzi się niepotrzebnie nad pewnymi kwestiami, zaniedbując inne - ważniejsze, z jego pisaniny można by usunąć conajmniej 1/4 tekstu bez szkody dla całokształtu książki.
Natomiast Sapkowski to eryduta KOMPLETNY, mający niebywałą łatwość werbalizowania, zdolnośc do stylizowania, operowaniem aluzja literacką, żonglowania kontekstami. Buduje misterną fabułę, operując w różnych planach czasowych, stosując narracje retrospektywne: pierwszo i trzecioosobowe. Jego świat przedstawiony to świat dopracowany w najdrobniejszym szczególe, mimo że fikcyjny - bliski w pewnien sposób czytelnikowi, dzięki odniesieniom do realnej współczesności.
Natomiast Tolkien... Świat oczywiście zna go jako autora "Władcy Pieścieni". Ale już mało kto, prócz zainteresowanych tematem, rzecz jasna, wie, że poza tym dziełem, określanym niesłusznie mianem trylogii, nie napisał nic godnego uwagi. No, chyba żeby uznać "Hobbita" za pewne osiągnięcie w zakresie literatury dziecięcej. Tolkien był przede wszystkim naukowcem - lingwistą i swą twórczośc "literacką" uprawiał niejako przy okazji, na boku. Splot pewnych okoliczności sprawił, że zyskał dużą popularność. Ale nawet on sam miał krytyczny stosunek do swej pisaniny.