Wysłany: Sob 0:30, 18 Lut 2006
Temat postu:
Dzisiejszy wieczór był dziwny, czułam się jakbym była prowadzona w ściśle określonym kierunku.
Znużona dokumentami, wieczorem stwierdziłam, że najwyższy czas sprawdzić gdzie można pójść jutro w sobotę aby złapać oddech.
Okazało się, ku mojemu zaskoczeniu, że za niecałe dwie godziny będzie koncert, który bardzo chciałam usłyszeć.
Nie było czasu na powrót do domu. Los układał zdarzenia w dziwny sposób.
Do Filharmonii dotarłam minutę przed czasem. W kasie na prośbę o sprzedanie wejściówki bardzo sympatyczna Pani podała mi bilet, oświadczając, że ktoś zostawił go jako niewykorzystany. Miałam tak zaskoczoną minę, że Pani powtórzyła informację, że dostaję bilet za darmo ! Tutaj niski ukłon w podziękowaniu składam.
To był kolejny prezent od losu tego dnia.
Dyrygent Mariusz Smolij wspaniale poprowadził Wrocławską Orkiestrę Kameralną „Leopoldinum”
Niesłychaną przyjemność sprawiły mi:
G. F. Haendel - Concerto grosso nr 10 op. 6
G. Rossini - Sonata nr 3C-dur
G. F. Telemann - Suita "Don Quichotte"
Laik nie powinien wypowiadać się na temat koncertów więc powiem tylko, że rozmowy instrumentów były przepiękne. To, że miałam otwarte oczy wcale nie świadczyło o tym, że duchem byłam w sali koncertowej.
Inne uczucia wywołały we mnie Serenada "Orfeusz" W. Bolcom oraz Divertimento "Ein Musikalischer Spass" KV 522 W. A. Mozarta.
Mimo wspaniałego wykonania, wywołały we mnie bunt.
Nabijanie się kompozytorów z nieporadności warsztatowej amatorów nastroiło mnie przeciw nim.
Wszyscy oprócz mnie świetnie się bawili przy tych utworach.
Ten koncert miał jeszcze drugie dno o którym nie napiszę.
Chcę zapomnieć zdarzenie sprzed kilkunastu dni.