Wysłany: Wto 18:30, 21 Lut 2006
Temat postu:
Jaki przewrotny bywa ten los.
Dzisiaj jest moja 30- ta rocznica śłubu i mój mąż postanowił kupić mi bukiet kwiatów. Robi to od lat w tej samej kwiaciarni, na placu Zbawiciela. Ale dzisiaj odbyło się to z przygodami. I to jakimi ?! Byłby mi tego bukietu nigdy nie kupił i nie wręczył, bo tuż przed jego nosem dzisiaj w południe spadła z dachu, z wysokości szóstego piętra, potężna bryła śniegu i lodu, która roztrzaskała się z hukiem, rozbiła szybę kwaciarni i zraniła jedną z klientek. Nie pomogły siatki zabezpieczające założone jak zawsze jeszcze w listopadzie. Było pogotowie, była straż miejska i było wielu gapiów. Mój mąż nie mógł się pozbierać przez jakiś czas, tak bardzo zaskoczyła go ta sytuacja. Stał jak wryty kilka minut, kiedy wszyscy gratulowali mu, że nie zrobił tego jednego, jedynego kroku w przód, że zagapił się na wystawę, że się nie spieszył. Gdyby ta bryła spadła na niego, byłaby go niechybnie zabiła, albo przynajmniej poważnie raniła. Cała sprawa ma być w TV, bo zaraz jak spod ziemi zjawili się dziennikarze kuriera.
Jestem teraz w przedziwnym nastroju. Przepiękny bukiet stoi już w wazonie - bezpieczny na moich Kurpiach, w telewizorni ogląda telewizję mój mąż i próbuje się pozbierać. Bardzo to przeżył. A ja na przemian to się cieszę z kwiatów, to sztywnieję z przerażenia: ....a co by było gdyby...?
Ale nie dam się tym myślom. Za oknem odwilż zwiastująca wiosnę, na kominku wesoły ciepły ogień, a przede mną mój ukochany komputerek z wirtualnymi przyjaciółkami - jak na wyciągnięcie ręki.
Senanto, Nefertiti, Feniks zapraszam na kawę, jeszcze wirtualną, ale kto wie....?